top of page
Szukaj

Biwak ZZtu w Beskid Śląski

Zdjęcie autora: 1dhlaszhr1dhlaszhr

Zaktualizowano: 8 paź 2018

W ostatni biwak przed wyjazdem na obóz udaliśmy się czwórką w Beskid Śląski. Drużynowy, zastępowy Wiewiór, zastępowy Żbików i zastępowy Szopów, gdyż zastępowy Bobrów w tym czasie dumnie nas reprezentował i ogarniał sprawy podczas pikniku Goślińskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Osób Niepełnosprawnych, za co serdecznie mu dziękujemy.


Wyjechaliśmy z Murowanej pociągiem pod wieczór, a w Poznaniu przesiedliśmy się do pociągu relacji Szczecin-Katowice i pierwszą noc spędziliśmy w tym pięknym mieście na jego dworcu.



Z czterogodzinnego snu, z dworca w Katowicach, wybudził nas ryk lokomotywy odjeżdżającej wraz z pierwszymi tego dnia wagonami w kierunku Wisły. Po dotarciu na miejsce zaopatrzyliśmy się w zubożałe już nieco po drodze zapasy żywności i udaliśmy się na szlak.



Z Wisły udaliśmy się w kierunku szczytu Baraniej Góry (1220 m.n.p.m.). Po obejściu jeziora Czerniańskiego i przy okazji wsparciu mentalnym uczestników lokalnego wyścigu kolarskiego, a także podjechaniu jednego przystanku autokarem z kierowcą, który pochodzi z Szamotuł, udało nam się po ponad 3,5 godzinach wędrówki zdobyć dość mocno oblegany przez turystów szczyt (jak wtedy nam się wydawało najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego).




Zaraz pod szczytem następnego wzniesienia, dźwięcznie brzmiącej nazwy Magurki Wiślanej, przygotowaliśmy sobie posiłek na kuchence gazowej (leczo i fasolkę z puszki) i udaliśmy się dalej w kierunku miejsca naszego noclegu na Skrzycznej (którą można zaobserwować na zdjęciu poniżej w miejscu odległego szczytu z anteną). Co może na zdjęciu nie daje poczucia dużej odległości, jednak z naszej perspektywy spoglądanie parę szczytów dalej powodowało skręt kiszek.





Tuż przed 20:00, już w strugach deszczu udało nam się wspiąć do schroniska na Skrzycznej, rozbić namiot, wziąć prysznic, napić się czegoś ciepłego i zjeść małą kolację, po czym udaliśmy się spać, ponieważ następnego dnia czekała nas wczesna pobudka. Jak okazało się już po powrocie to właśnie Skrzyczna jest najwyższym szczytem gór Beskidu Śląskiego (1257 m.n.p.m.), i to właśnie ten nocleg stał się rekordem wysokościowym naszego ZZtu (już w przyszłym roku do pobicia). Natomiast schronisko wszystkim odwiedzającym szczerze odradzamy.



Rano o 4:00 mieliśmy wstać wraz ze wschodem słońca, by pokonać 1,5 godzinny szlak zejścia do Żywca, skąd mięliśmy złapać autobus o 6:00, udać się nim do centrum miasta, skąd tuż przed godziną 7:00 odjeżdżał nasz pociąg w kierunku Poznania. No właśnie... Mieliśmy... Pobudka realnie się dość mocno opóźniła dlatego mając godzinę na pokonanie półtorej godzinnego szlaku oraz odnalezienie przystanku autobusowego, tuż po 5:00 można było spotkać w górach czterech średniorozsądnych chłopaków zbiegających górskim szlakiem do Żywca. Na szczęście po krótkim telefonie do prywatnego przewoźnika autobusowego oraz znakomitym własnym zdolnościom odnajdywania się w terenie... wróć... miało być orientacji w terenie... zlokalizowaliśmy przystanek, na który wpadliśmy 10 sekund przed przyjazdem autobusu.



Po drodze zgubiony aparat przez fotografa zastępu, kupione bilety na przemianowaną 1 klasę oraz zakup pizzy z dowozem do pociągu podczas kilkuminutowego postoju we Wrocławiu i szczęśliwie wylądowaliśmy w Poznaniu, skąd autem wróciliśmy do domów.



Szczęśliwa ta nasza przygoda, a morał z niej taki, by nie jeść fasolki na obiad, jeśli chce spać się w namiocie z innymi chłopakami.


 
 
 

Comentarios


Związek Harcerstwa Reczypospolitej

1 Drużyna Harcerzy "LAS" im. Jana Rodowicza "Anody" w Murowanej Goślinie

Tel: 662-850-630

1dhlas.zhr@gmail.com

© 2023 by 1 DH "Las" im. Jana Rodowicza "Anody" w Murowanej Goślinie

  • White Twitter Icon
  • Facebook Social Ikona
  • White Pinterest Icon
  • White Instagram Icon
bottom of page